We wsi kapliczki była od zawsze – tak odpowiada Zofia Obacz na pytanie o wiek kapliczki w centrum wsi. Pani Zofia to aktywna działaczka społeczna drugiej połowy XX wieku, będąca niejako encyklopedią wiedzy o wsi. Niestety, wiarygodnych źródeł i dokumentów potwierdzających wiek kapliczek jest doprawdy niewiele. Jedno nie ulega wątpliwości. Kapliczki są najstarszym – obok ruin murów dawnego folwarku – zabytkiem kultury materialnej jakim dysponuje wieś. Ich rodowód sięga XIX wieku. Potwierdzają to mapy historyczne, prezentowane w sąsiedniej zakładce naszego serwisu. (Zakładka: Mapy historyczne). Prawdopodobnie, dużo wcześniej, w tym samym miejscu (bądź w pobliżu), urządzono inne obiekty kultu – może kapliczki drewniane a może tylko krzyże.
Trzebowniskie kapliczki, stojąc przy głównym trakcie i na rozstajach dróg, były tradycyjnie miejscem spoczynku i modlitwy ludzi znajdujących się w podróży. Zaś dla mieszkańców stanowiły miejsce uroczystości religijnych. Ponieważ do kościoła parafialnego w Staromieściu dzieliło wiernych 4 kilometry, przed kapliczką w centrum odbywały się niektóre obrzędy kościelne. Jeszcze w latach czterdziestych ub. wieku, w każdy wieczór majowy wierni zbierali się na tradycyjnych "majówkach". Nasze babcie, wówczas nastoletnie dziewczyny, kojarzą te spotkania z żartami chłopców, którzy swym koleżankom wrzucali za koszule wszechobecne chrabąszcze.
Poniżej prezentujemy szczegółowe informacje dotyczące historii i wyglądu naszych kapliczek. Znaczną część materiałów zaczerpnęliśmy z dokumentacji sporządzonej w roku 1962 przez rzeszowskie Biuro Konserwatora Zabytków.
Zobacz też:
FOTOGALERIA – TRZEBOWNISKIE KAPLICZKI WCZORAJ I DZIŚ
KAPLICZKA W CENTRUM. |
Centralna kapliczka we wsi posadowiona jest dziś na nieruchomości Marii Kusaj. Niegdyś był to teren ogólnogminny. Dopiero kiedy ogradzano się i porządkowano parcele, grunt ten znalazł się w prywatnych rękach. Obiekt wzniesiono z cegły i otynkowano w połowie XIX wieku. Co ciekawe, w przeciwieństwie do pozostałych obiektów kultu (kapliczki, krzyże), kapliczka w Centrum nie widnieje na żadnej starej mapie. Wzniesiona na planie kwadratu. Trójkondygnacyjna, o kondygnacjach zwężających się ku górze, oddzielonych od siebie ogzymsowaniami. Zwieńczona zadaszeniem namiotowym. Elewacje ozdobione prostokątnymi płyciznami; w kondygnacji środkowej płycizny sklepione półkoliście: od strony drogi nisz sklepiona łukiem pełnym, nieco spłaszczonym.
Na szczycie kuty półmetrowy krzyż. Przez lata wzbudzał wiele kontrowersji. Znajdujący się u dołu półksiężyc kojarzono z Tatarami, których potomkowie mieli jakoby osiedlić się we wsi. Ukośna belka nad główną poprzeczką miała przypominać prawosławne korzenie średniowiecznych mieszkańców tych ziem. Do takich koncepcji przychylali się nawet historycy badający dzieje wsi. To chybione tezy. Niby ukośna belka, to żadna oznaka krzyża prawosławnego; w cerkwi belka ukośna widnieje w dolnej części krzyża i są do niej przybite nogi Jezusa. W rzeczywistości jest to, trochę nieudolnie wykonana i przytwierdzona tabliczka z literkami JNRI. Wszak, w historycznej wersji krzyża, w tym miejscu widniała tabliczka, która kazał przytwierdzić Piłat – filakterium – z napisem JNRI (Jezus Nazareński Król Żydowski). Natomiast półksiężyc odwrócony brzuszkiem do dołu to upamiętnienie fundatorów kapliczki z rodu Jędrzejowiczów, właścicieli folwarku w Trzebownisku. W drzewie genealogicznym tej rodziny, co potwierdza pozostawione w Staromieściu archiwum Mierów – Jędrzejowiczów, widnieje m.in. herb Leliwa z charakterystycznym półksiężycem.
Przez dziesięciolecia, konserwacja kapliczki polegała na bieleniu jej wapnem. Gdy w czerwcu 2008 przystępowano do generalnego remontu obiektu, stwierdzono na jej powierzchni kilkanaście warstw wapna. Remont ten był niezbędny. Spore spustoszenia poczyniła wilgoć, wskutek braku dostatecznej izolacji pionowej. Przez odpadającą i kruszącą się warstwę tynku piaskowo – wapiennego widać było starą cegłę. Po całkowitym usunięcia wapna, murarzom ukazała się cegła wyrabiana przez wieki ręcznie, o rozmiarach 14 x 30 cm. Cegła ułożona została na zaprawie piaskowo – wapiennej Część nadziemną ustawiono na fundamencie z dużych kamieni spojonych gliną. W trakcie prac remontowych, we wnękach natrafiono na ślady po wykutych w głąb otworach, zapełnionych następnie zaprawą cementową. Miało to miejsce w okolicach I wojny (ok. roku 1917). Ktoś ciekawski chciał się dostać do środka (czegoś szukał?), by w końcu zrezygnować i dziury załatać.
Koszt remontu kapliczki przeprowadzonego w 2008 roku sfinansowała z prywatnych funduszy rodzina Świątków. Był to ich kolejny tego rodzaju gest. Pan Emil Światek, od marca 2007 roku sołtys wsi, zawodowo właściciel firmy zajmującej się docieplaniem domów, w roku 2000 zakupił nowy żyrandol dla rozbudowującego się kościoła. Jego żona Bernadetta Światek, odmalowała święte gipsowe figurki (pochodzą z lat czterdziestych XX wieku). Roboty murarskie wykonali Kazimierz Pieczonka i Zbigniew Bereś. Roboty malarskie nowej elewacji przeprowadził Leszek Ataman. W pracach tych wykorzystano już nowoczesne materiały i środki wiążąco – konserwujące, a także pigmenty utwardzające (w tym szkło), tak, aby ów najcenniejszy wiejski zabytek dzielnie przeciwstawił się upływowi czasu, stając się relikwią również dla następnych pokoleń trzebowniczan.
KAPLICZKA NAPRZECIW SZKOŁY. |
Obiekt ustawiony jest na rozwidleniu dróg do Sokołowa i na przeprawę przez Wisłok (naprzeciw obecnej Szkoły Podstawowej). Jest uwidoczniony na mapie katastralnej z 1849 roku. Obecnie stoi na terenie posiadłości rodziny Kogutków i przez ostatnie dziesięciolecia pozostawał pod ich opieką. Nabyty przez Kogutków wraz z zakupem sąsiedniej parceli od rodziny Książków. Według relacji Heleny Kogutkowej, kapliczkę wystawiono w połowie XIX wieku, jako dar Bogu za uwłaszczenie chłopów w Galicji, co nastąpiło w 1848 roku. Przekazywana opowieść głosi, iż mieszkańcy złożyli się na kamienie z których powstała budowla.
Zapis konserwatorski z 1962 roku stanowił: Ogrodzona niskim płotkiem o czterech kamiennych słupkach i sztachetach kutych z płaskownika. Kapliczka kuta w kamieniu. Złożona z wielu elementów. Dwukondygnacyjna, podzielona plintą, profilowana od dołu. Zwieńczona czteroszczytowym kamiennym zadaszeniem. W elewacjach bocznych od wschodu monogram Chrystusa i symbol wiary, od wschodu – monogram Matki Boskiej i symbol miłości. Od strony drogi w obu kondygnacjach duże nisze. W szczycie mała wnęka, a w niej drewniany posążek Chrystusa Frasobliwego.
KAPLICZKA NA GRANICY WSI I RZESZOWA. |
Według oceny konserwatora to najmłodsza z opisywanych kapliczek, pochodząca z końca XIX wieku. Znajduje się pod troskliwą opieką Marii Szczepanik. Stoi w miejscu obecnej granicy gminy i sołectwa Trzebownisko z gminą miejską Rzeszów. W I połowie XX wieku określano to miejsce jako "małe poręcze". Tutaj schodził się stary trakt wiodący do wsi (biegnący bliżej koryta Wisłoka, w jego bliskości znajdowała się druga karczma) oraz nowa droga wjazdowa do wsi, która wytyczyli Austriacy w połowie XIX wieku (porównaj stare mapy historyczne). Należy domniemywać, że w miejscu obecnej kapliczki z piaskowca, usytuowany był wcześniej jakiś inny obiekt kultowy (może krzyż, a może kapliczka drewniana).
Oto opis kapliczki w dokumencie konserwatorskim z 1962 roku: Kuta z bloków kamiennych piaskowca. Na planie kwadratu, słupowa. Dwukondygnacyjna, posadowiona na cokole. Druga kondygnacja nieco niższa. Zadaszenie kamienne czteroszczycikowe, u dołu profilowane. W pierwszej kondygnacji od frontu a w górnej od wschodu, zachodu i północy płytkie wnęki oszklone.
INNE OBIEKTY KULTU NA TERENIE WSI. |
Oprócz trzech opisanych kapliczek, na terenie Trzebowniska istniało kilka innych obiektów kultu religijnego. Nade wszystko, były to krzyże ustawiane, jak wszędzie, na rozstajach dróg. Najwcześniej, jeszcze przed kapliczkami, w krajobrazie wsi pojawił się krzyż usytuowany na środku krzyżówki w stronę Rzeszowa, do centrum oraz w Koniec. W takim właśnie położeniu, widnieje on jeszcze na mapie z 1904 roku. Inny krzyż, dziś nieobecny, stał przy starym trakcie na Rzeszów, w połowie odcina od krzyżówki do obecnej kapliczki przy granicy administracyjnej sołectwa.
Prawdopodobnie wiek XIX pamięta też kapliczka usytuowana przy drodze wewnętrznej, za obecnym sklepem AS i Ośrodkiem Zdrowia. Stoi tam do dziś kapliczka św. Jana (na posesji należącej niegdyś do Wojciecha Rzucidły). Warto odnotować, iż niektórzy mieszkańcy wsi, w ścianach frontowych swych domów urządzali niewielkie wnęki, gdzie stawiali figurki świętych. Są też kapliczki całkiem nowe, ustawione pod koniec XX wieku. Przykładem kapliczka stojąca przed domem notariusz Marianny Rakszawskiej. Ten fragment opracowania wymaga dalszej dokumentacji i uzupełnienia.
KRZYŻ NA KRZYWYM WALE
Krzyż pozdrawia też przejezdnych przy drodze na Łąkę, przy krzyżówce z drogą polną, w miejscu zwanym Krzywym Wałem, gdzie dawne koryto starego Wisłoka było szczególnie szerokie. Dziś jest porośnięte sitowiem, brzegi zaś głogiem, dzikim bzem i tarniną.
Krzyż ten postawił w latach trzydziestych XX wieku mieszkający w Łące kolejarz Michał Żółtko. Pisze o tym Zbigniew Trześniowski w zbiorze legend i opowieści regionu rzeszowskiego pt. "Od Rzeszowa..." wydanym w 2008 roku. Oto streszczenie zamieszczonej w książce opowieści o dziwach, jakie jakoby rozgrywały się tutaj za czasów naszych prapradziadków.
Bywało w dawnych czasach tak, ze nikt tędy nie chciał przejechać czy przejść po zmroku. Wieść niesie, że przed kilkuset laty, kiedy kapryśny Wisłok płynął właśnie tam, gościńcem biegnącym wzdłuż jego brzegów, od brodu pod Strażowem jechała ku Rzeszowowi kareta. Powozem zaprzężonym w cztery konie jechała bogata pani ze swą małą córeczką i z liczną służbą – stangretami, forysiami, lokajem, dziewką służebną i nianią. W pewnym momencie pani niezadowolona z trudów podróży krętą, wyboistą drogą zaklęła: – Sacrabie! Bodaj ta paskudna droga wreszcie zapadła się pod ziemię.
Ledwie to wyrzekła, kiedy olbrzymi kawał podmytego brzegu oberwał się wraz karetą i podróżnymi. Wszyscy zginęli w nurtach głębokiej w tym miejscu rzeki. Kiedy w 1744 roku Wisłok zmienił bieg, w Starym Wisłoczysku wciąż nie brakowało ryb, a przy drodze sporo wodnego ptactwa i nadwodnej zwierzyny. Pewnego lata grupa chłopów z pobliskiej Łąki postanowiła wybrać się na odłów. Zrzucili w wodę zakola sieć; gdy ją ciągnęli poczuli ogromny opór. Jakby usłyszeli dźwięk dzwonków janczarów i zobaczyli zarys karety. W popłochu uciekli. Od tej chwili, zaczęło w tym miejscu straszyć, bo spokój utopionych podróżnych został nieopatrznie naruszony...O Krzywym Wale było głośno w okolicy: ktoś słyszał dochodzące z głębi odgłosy, śmiech, to znowu płacz albo dzwonienie dzwonków.
Którejś nocy 1929 roku jechał tędy furmanką Franciszek Ciasny z Łąki. W pewnym momencie konie stały się wielce niespokojne. Nagle z pobliskiego wąwozu wybiegły na drogę dwa stwory podobne do wilków, choć nieporównywalnie większe, i zagrodziły drogę koniom. Przerażony Franciszek zeskoczył z wozu, ukląkł i zaczął się na głos modlić. Potwory leniwie zeszły z drogi i zatopiły się w ciemnościach .
Kilka miesięcy po owym zdarzeniu, wracał z Rzeszowa do domu wspomniany kolejarz Michał Żółtko. Zawsze w tych okolicach dochodziły doń dziwne odgłosy: jęki, podzwanianie łańcuchami, jakaś muzyka, niby śpiew, płacz dziecka. Mimo to, feralnej nocy, zamiast iść prosto do domu, czymś wiedziony, wszedł prosto w Stare Wisłoczysko. Opętały go moce tajemne, nie pozwalając wydobyć się na brzeg. Dopiero rano ktoś usłyszał okrzyki wzywającego pomocy i uratował nieszczęśnika. Ten, za radą innych, postawił w tym miejscu krzyż. Uwolnił on kolejarza od następnych podobnych przygód. Co więcej, odtąd podobno, już w ogóle przestało tu straszyć
ZAKOŃCZENIE
Przekazując powyższe informacje następnym pokoleniom, trzeba wyrazić przekonanie, że owe najcenniejsze pamiątki historyczne Trzebowniska – wierny towarzysz historii kilkunastu trzebowniskich pokoleń, będzie świadkiem nowych dokonań naszych następców. Warto wierzyć, że obraz trzebowniskiej ziemi, za wiek czy dwa, będzie autentycznym spełnieniem marzeń wszystkich trzebowniczan żyjących tu od stuleci.Lipiec 2008 roku.
OPRACOWAŁ: RYSZARD BEREŚ