Publikowane dziś fotki pochodzą z archiwum. Wykonane zostały na zebraniu wiejskim kilkanaście miesięcy temu. Na ostatnim zebraniu, byłyby kłopoty z wypełnieniem miejsca w kadrze aparatu. Przyszło 5 osób. Tak wygląda większość spotkań naszego wiejskiego parlamentu. Najwyższa instytucja wiejskiej demokracji umiera. I nic nie wskazuje na to, by jakakolwiek próba reanimacji okazała się skuteczną.
Co więc zrobić, aby działające w naszym imieniu i w naszym interesie organy sołectwa (sołtys, Rada Solecka) czuły poparcie lokalnej społeczności, trafnie wyrażały opinie mieszkańców w najważniejszym dla wsi sprawach? Pytanie to winno niepokoić sumienia i umysły naszych lokalnych decydentów, radnych, także polityków z ulicy Wiejskiej. Czas najwyższy rzetelnie zastanowić się nad reformą funkcjonowania instytucji wiejskiej demokracji, może nawet nad nowelizacją ustawy o samorządzie gminy.
Mówiąc szczerze, nie wierzę w operatywność i pomysłowość panów posłów. Na co ich stać, pokazują dobitnie każdego dnia, od dobrych kilku lat. Dziś normą w polskim parlamencie jest nicnierobienie, a co najwyżej, zapełnianie publicznej debaty tematami, które kupi "gawiedź": kolejnymi aferami obyczajowymi, teoriami spiskowymi, itp. itd. W efekcie, takie oczywiste problemy jak choćby nauka dla 6-latków, odbiurokratyzowanie małego biznesu, czy reforma KRUS, czekają na ostateczne decyzje od lat. I poczekają. Nie liczmy, więc zbytnio na to, że politycy zechcą głowić się nad mechanizmami wiejskiej demokracji. Liczmy na własną inwencję.
Zebrania wiejskie z udziałem kilkuset mieszkańców to przeszłość. To, niestety, archaizm, którego nie rozumie młody obywatel Trzebowniska. Taką frekwencję jak na wyciągniętych z archiwum fotografiach zapewnić mogą sytuacje absolutnie nadzwyczajne. Tymczasem codzienny dialog z mieszkańcami trzeba prowadzić innymi metodami, wykorzystującymi to, czym nas obdarzył XXI wiek. Chodzi m.in. o te elektroniczne cudeńka sprawiające, że nasze komunikowanie się jest dziś doprawdy rozkoszne i dziecinne ławie, i to w każdej minucie. Dlaczego, te różne laptopy, komórki, smartfony czy inne tablety nie mogą pomóc sołtysowi w podjęciu stosownej decyzji odnośnie sprzedaży działki mienia wiejskiego, rozdziału środków z budżetu sołectwa, itp. Dlaczego głosowanie ma odbywać się wyłącznie metodą podnoszenia rąk, a nie np. telefonicznej czy internetowej sondy? Dlaczego dochodzenie do decyzji ma poprzedzać żenująca kłótnia na sali Domu Ludowego, a nie np. interesująca wymiana opinii na forum serwisu NASZE TRZEBOWNISKO?
Sądzę, że do takiej formuły urzeczywistniania wiejskiej demokracji nie trzeba nowelizacji ustawy! Wystarczy operatywność i dobra wola sołtysa oraz Rady Sołeckiej. Jej członków też rzadko widać na wiejskich zebraniach. Dlatego, tytułem odświeżenia pamięci, warto przypomnieć skład Rady wybranej w powszechnym glosowaniu mieszkańców 19 czerwca 2011 roku. Tę zaszczytna funkcję sprawują: Lidia Ataman, Marcin Krajewski, Mateusz Lachtara, Magdalena Sitarz i Jan Krzanowski. Przewodzi im sołtys Tadeusz Grela. Życzmy im wszystkim satysfakcji z pracy na rzecz lokalnej społeczności, życzmy wymiernych sukcesów w rozwiązywaniu potrzeb mieszkańców. Z naszym wszak udziałem i z naszą pomocą!
R. B.