Przyroda demonstruje najpiękniejsze widoki roku: w ogródkach soczysta zieleń, na rabatach i balkonach już przyciągają oczy piękne pelargonie. Trzebowniskie firmy ogrodnicze Tomaków przeżywają prawdziwe oblężenie.
W te dni bardzo lubię spacerować po naszej wsi. Wszędzie widać troskę mieszkańców o to, by obejście cieszyło oczy - domowników i sąsiadów. Także stare zabudowania w centrum, otrzymują nowy estetyczny wygląd. Od czasu do czasu, te miłe wrażenia burzy widok okropnych bazgrołów naniesionych sprejem na odnowione elewacje, ogrodzenia, znaki drogowe. Miejscem popisu "malarzy" stały się już obiekty niedalekiej autostrady i obwodnicy.
Obrazki te, codziennie, migają nam przez szybę samochodu. Przechodząc obok, zwykle odwracamy wzrok, by nie psuć sobie nastroju. Dlatego, tym razem, proszę uważnie przyjrzeć się wykonanym fotografiom. To naprawdę bardzo pouczająca galeria. Wszak jest dziełem naszych rodzimych "artystów".
Kiedy jedni sprzątają, inni się wyżywają. Gdy patrzy się na poczynania sprejowców, nachodzi uczucie złości i irytacji, potem zaś bezradności i wstydu. Rzeszowscy kibole dali pretekst dziennikarzom BBC, do nakręcenia reportażu "Stadiony śmierci". Nasi rodzimi kibole podrzucają nam materiał do scenariusza filmu "Ściany śmierci". Takie są realia!
To prawda, te straszne malunki to incydent uczyniony ręką jednostki. Prawdopodobnie młodego człowieka, może jeszcze ucznia trzebowniskiej szkoły. Już słyszę krzyk oburzenia: to oczernianie naszych dzieci. Dlatego, przyznaję po stokroć: mamy wspaniałą, utalentowaną młodzież, chłonną świata i języków, pełną szacunku i otwarcia wobec innych. Z nielicznymi, wszak, wyjątkami. Dlatego, nawet incydent niepoprawnej jednostki, musi budzić nasz niepokój i stanowczą reakcję. Bo takie zjawiska i "hobby" są bardzo zaraźliwe. I znajdują naśladowców we wszystkich środowiskach. Wystarczy pojechać do sąsiedniej Nowej Wsi. Dom Ludowy wyremontowany w ub. roku kosztem wielu tysięcy złotych, z naszych podatków, już straszy szkaradnymi malunkami.
Nie liczmy na policję, ona w tych przypadkach jest zwykle bezradna. Liczmy przede wszystkim na siebie. O wandalizmie i głupocie sprejowców musimy rozmawiać w domu z naszymi pociechami; trzeba na to znaleźć czas, nawet kosztem kolejnego odcinka ulubionego serialu, nawet kosztem sportowej transmisji. Tematy dewastacji mienia społecznego, ale też antysemityzmu, nacjonalizmu, rasizmu i wszelkich fobii, częściej, widać, gościć winny na lekcjach wychowawczych, także w trzebowniskiej szkole. Co na to nasi pedagodzy i nauczyciele?
I ostatnia uwaga, kierowana do młodych internautów. Przecież wy wiecie najlepiej, kto zabawia się sprejową twórczością. Jeśli metoda koleżeńskiej perswazji nie skutkuje, warto powiadomić o tym dorosłych. To żaden donos, a raczej przykład obywatelskiej dojrzałości i odpowiedzialności.
Ryszard Bereś