Szansa znalezienia intratnej pracy skłoniła kilkuset młodych mieszkańców Trzebowniska do wyjazdu na zachód Europy. Większość naszych ziomków zadomowiła się na wyspach brytyjskich, inni wybrali kraje Beneluksu, Włochy bądź Francję, ostatnio, coraz popularniejszą jest Skandynawia. Zarobione i zaoszczędzone funty czy euro młodzi odkładają na koncie, z nadzieją, że kiedyś wrócą w rodzinne strony. Sto lat temu, owym wymarzonym Eldorado dla armii emigrantów znad Wisłoka, była przede wszystkim Ameryka, zaś pierwszym punktem docelowym na amerykańskiej ziemi stała się osada Zachodnia Seneka nad brzegiem jeziora Erie; w 1909 roku osada otrzymała status miasta o nazwie Lackawanna.
Miasteczko Lackawanna, położone kilka mil od centrum Buffalo (stan New York), stało się prawdziwą oazą Polonusów z Trzebowniska, Łukawca i Łąki, z Czarnej i Sokołowa. Ojciec ściągał tu syna, brat - brata i kuzynów. Za wielką wodą szukali chleba i lepszego życia. I tutaj je znajdowali - przy naprawie lokomotyw, przy wytopie żelaza i formowaniu szyn w Kompanii Stalowej. Wszędzie rozbrzmiewała polska mowa. Nowy dom znalazł tu także Walenty Dodolak z Trzebowniska, przybyły w 1913 roku. Wkrótce ożenił się z Anielą (patrz zdjęcie wyżej). Dawni imigranci z Trzebowniska z sukcesem prowadzili interesy. Rodzina Dodolaków otworzyła w Lackawannie sklep spożywczy (zdjęcie poniżej). Beresiowie mieli mleczarnię. Tomakowie radzili sobie nadzwyczaj zaradnie, szybko dorobili się składu drzewnego, składu węglowego, tawerny, hali do nauki tańca. Jan Tomaka wraz z żoną Weroniką prowadzili dwa domy noclegowe i kilkanaście apartamentów, w których zatrzymywali się kolejni przybysze znad Wisłoka.
Z upływem lat, wielu polskich mieszkańców Lackawanny porozjeżdżało się po całych Stanach. Stąd wywodzi się grupa znanych prawników i lekarzy, choćby z rodu Tomaków. Potomkowie imigrantów sprzed wieku są już rodowitymi Amerykanami, i zwykle nie znają języka polskiego. Mimo wszystko, wytrwale szukają swych korzeni, złaknieni wieści z Ojczyzny swych dziadków. Cennym źródłem takich informacji jest dla nich serwis internetowy NASZE TRZEBOWNISKO. Dzięki naszym staraniom, niektórzy amerykańscy czytelnicy NT, odnaleźli nad Wisłokiem swych dalekich krewnych. Tak jak prof. Norbert Pienta, znany chemik z Uniwersytetu Iowa; z Trzebowniska pochodzili jego dziadkowie. Profesor Pienta odwiedził Polskę i Trzebownisko w lipcu 2010 roku i spotkał się m.in. z Henryką Wcisło, siostrą swej babci, oraz kuzynką Marią Tarałową (widoczni na zdjęciu poniżej).
W lipcu br., zza oceanu, na adres Stowarzyszenia Przyjaciół Trzebowniska wpłynął kolejny mail. Nadawca Dawid Dodolak pisze m.in.: Mój dziadek Walenty Dodolak, urodzony w 1896 w Trzebownisku, miał pięcioro rodzeństwa: Stanisława, Józefa, Marię, Weronikę i Katarzynę. Po Walentym do Ameryki wyemigrował również brat Stanisław i osiedlił się w miejscowości Dubois, w stanie Pensylwania. Na stronie NASZE TRZEBOWNISKO znajduję wiele nazwisk Dodolaków. Może są wśród nich moi krewni? Kto mi pomoże w moich poszukiwaniach, choćby, na początek, w dodarciu do aktów urodzenia. Co stało się z rodzeństwem dziadka Dodolaka, czy żyją ich potomkowie?
Publikując korespondencję naszego amerykańskiego Czytelnika, w tym przesłane przez niego zdjęcia (powyżej Walenty Dododak w wraz z bratem Stanisławem), zwracamy się z gorącym apelem do wszystkich trzebowniskich internautów. Zainteresujcie tematem swych rodziców. Może uda się pomóc panu Dawidowi w odszukaniu trzebowniskich śladów jego rodziny. Z niecierpliwością czekamy na Wasz sygnał.
Tekst: Ryszard Bereś
Zdjęcia: Marek Kozioł, David Dodolak